A może by tak rzucić wszystko i wyjechać z dziećmi w Bieszczady? Świeżo po powrocie z bieszczadzkich szlaków przemierzanych w towarzystwie kilkulatków, przedstawiam garść praktycznych informacji dla rodziców.
Zapierające dech w piersiach panoramy, szerokie przestrzenie, brak tłumów i długie wędrówki połoninami – Bieszczady to bez dwóch zdań kultowe miejsce. Kuszą szczególnie tych, którzy mają dość codziennej gonitwy i pragną poczuć zew wolności. Bezkresne, dzikie krajobrazy niewątpliwie dają ku temu okazję. Kto raz rozsmakował się w klimacie Bieszczadów, z pewnością będzie chciał wrócić na ich szlaki, także z dziećmi. Rodzice, którzy tak jak ja w tym roku, zamierzają po raz pierwszy zabrać swoje pociechy w dzikie Bieszczady mogą mieć jednak pewne wątpliwości – czy moje dziecko sobie poradzi? Co robić, w czasie deszczu? Czy wszystkie szlaki są odpowiednie dla dzieci? W tym tekście postaram się podzielić swoimi obserwacjami.
Czy Bieszczady są odpowiednie dla dzieci?
Według mnie Bieszczady to miejsce idealne dla młodszych i starszych dzieci, i to z kilku powodów. Po pierwsze, jak wiadomo, nie są to wysokie góry. Wdrapywanie się pod górę jest w Bieszczadach zdecydowanie mniej mozolne, niż np. w Tatrach, gdzie część dzieci radzi sobie świetnie, a część ku zdziwieniu i rozczarowaniu rodziców nie jest zainteresowanych wielogodzinnym zdobywaniem szczytów. Bieszczady są doskonałym miejscem na pierwsze doświadczenia z chodzeniem po górach już dla kilkulatków. Szlaki początkowo pną się łagodnie pod górę leśnymi ścieżkami, często wyposażonymi w schodki i poręcze oraz ciekawe informacje o bieszczadzkiej florze i faunie, którymi można zainteresować powoli nudzącego się malucha. Co prawda, niektóre szlaki ciągnące się przez las mogą się dłużyć nawet dorosłym, ale zanim dziecko zdąży się porządnie zmęczyć, zza linii lasu wyłaniają się połoniny i łagodne szczyty, które są już na wyciągnięcie ręki. Na koniec pozostaje najlepsze, czyli dłuższe lub krótsze wędrowanie ścieżkami wśród wysokich traw z niekończącymi się widokami górskich pasm. Podczas swojego ostatniego pobytu w Bieszczadach widziałam liczne rodziny z dziećmi we wszystkich kategoriach wiekowych, które przemierzały kamieniste ścieżki na własnych nogach, na stałe w nosidłach albo korzystające z tymczasowej „podwózki”. Uśmiech na ustach pociech i zadowolenie rodziców to chyba najlepsza rekomendacja wyjazdu w Bieszczady z dziećmi. Oczywiście, wiele zależy tu od możliwości dziecka i podejścia jego opiekunów, jednak z obserwacji dzieci swoich i rodzin widzianych na szlaku, stwierdzam, że dzieci w Bieszczadach „dają radę”.
Co trzeba zobaczyć?
Brak pośpiechu, wolność, spokój – tego turyści szukają w Bieszczadach. Jest jednak kilka miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć i pokazać dzieciom, choćby dlatego, że są one największymi atrakcjami, gwarantującymi najpiękniejsze widoki, zapadającymi w pamięć na całe życie. Mowa oczywiście o połoninach, przede wszystkim Wetlińskiej i Caryńskiej. Około 1-2 godzin wdrapywania się na ich szczyty, i już wiadomo dlaczego tysiące ludzi zakochuje się w Bieszczadach. Szlaki na obie połoniny są łatwe, na niektórych odcinkach występują ułatwienia w postaci kładek, mostków, schodków i poręczy. Młodsze dzieci mogą potrzebować pomocy rodziców jedynie na niewielkich, bardziej stromych fragmentach szlaku, zwłaszcza po opadach deszczu. Wędrówki połoninami można zaplanować na jeden cały dzień w przypadku starszych dzieci, jednak dla kilkulatków o wiele bardziej komfortowe może być podzielenie wędrówki na dwa dni. Na Połoninie Wetlińskiej znajduje się dodatkowa atrakcja, które z pewnością rozbudzi wyobraźnię maluchów. Schronisko turystyczne Chatka Puchatka to miejsce, które nie wygląda jak z bajki o stumilowym lesie, ale jej surowe wnętrze ozdobione rysunkami i pyszne smakołyki, jak choćby gorąca czekolada z bitą śmietaną, wynagrodzą dzieciom trudy wędrówki.
Kolejny „obowiązkowy” punkt programu wycieczki w Bieszczady to oczywiście najwyższy polski szczyt tych gór – Tarnica (1346 m n.p.m.). Najwyższy jednak wcale nie stromy, ani trudny do zdobycia, choć warto zarezerwować nieco więcej czasu na jego zdobycie, ze względu na początkowy, dość długi marsz przez las. Jeśli siły na to pozwolą, z Tarnicy można pójść w kierunku Bukowego Berda lub Halicza i Rozsypańca – cudowne widoki są tam gwarantowane, jest to jednak opcja dla starszych dzieci, zaprawionych w długich wędrówkach. Atrakcją z nieco innej beczki jest Solina i najsłynniejsza w Polsce zapora, a także towarzyszące im stragany z jedzeniem, pamiątkami i wesołe miasteczko – mało bieszczadzkie, ale z pewnością zachwycające dla dzieci. Inne atrakcje, które spodobają się najmłodszym, dobre także na deszczowe dni to: Bieszczadzka Kolejka Wąskotorowa w Majdanie koło Cisnej, zagroda żubrów w Mucznem, rejs po Jeziorze Solińskim, a przy lepszej pogodzie koniecznie warto wybrać się na przejażdżkę drezynami rowerowymi, których stacja znajduje się w Uhercach Mineralnych.
Co zabrać na szlak?
Na koniec trochę informacji praktycznych o wędrowaniu w Bieszczadach, które mogą być szczególnie przydatne dla rodziców. Po pierwsze, to, co trochę zdziwiło mnie w Bieszczadach to mała ilość schronisk. W porównaniu do Tatr czy Karkonoszy, ilość tego typu obiektów jest nieduża. W związku z tym, trzeba liczyć się z brakiem dostępności łazienek i toalet po dojściu na szczyt, a także restauracji, barów, bufetów itp. Poza wspomnianą Chatką Puchatka, schroniska Bieszczadów można policzyć na palcach. Dlatego na szlak koniecznie trzeba zabrać: kurtki i peleryny od deszczu, duży zapas chusteczek lub ręczników papierowych i wilgotnych chusteczek większy zapas wody i jedzenia, termos z ciepłym piciem, czapki od słońca, bluzy z kapturem lub czapki zasłaniające uszy – nawet w lecie na połoninach może hulać dość zimny wiatr, worki na śmiecie i kocyk do siedzenia. Odpowiednie przygotowanie do wędrówki z dzieckiem to już połowa sukcesu, reszta to pozytywne nastawienie i dobry humor, dzięki którym chodzenie po Bieszczadach to przede wszystkim fajna zabawa dla całej rodziny.
You must be logged in to post a comment.